Wrocław należy do tych nielicznych miejscowości na mapie kulturalnej Polski, w których można odnaleźć ślady pobytów Fryderyka Chopina. Po raz pierwszy 16-letni kompozytor zatrzymał się tutaj latem 1826 r., kiedy wraz z matką i siostrą Emilią jechał na leczenie do Dusznik. Śląsk nie był dla Chopina krainą nieznaną. Jego warszawski nauczyciel Józef Elsner pochodzący z Grodkowa na Opolszczyźnie, z całą pewnością dzielił się ze swoim uczniem wspomnieniami z dzieciństwa i spędzonej we Wrocławiu młodości. Prawdopodobnie to właśnie Elsner zasugerował pobyt w Dusznikach. Wiadomości na temat trasy tej podróży czerpiemy z listu Chopina wysłanego do jego przyjaciela Wilhelma Kolberga w Warszawie, czytamy w nim:
Podróż, jak można sądzić, przerwano we Wrocławiu, bowiem Chopin wiózł od Elsnera listy, adresowane do jego wrocławskich przyjaciół. Jednakże z tej powinności wywiązał się Fryderyk dopiero w drodze powrotnej, około 15 września, kiedy złożył wizyty organiście kościoła św. Elżbiety – Friedrichowi W.Bernerowi oraz kapelmistrzowi Katedry Wrocławskiej – Josephowi I. Schnablowi, przed którym prezentował także swoje umiejętności pianistyczne i kompozytorskie.
Kolejny pobyt Fryderyka Chopina we Wrocławiu miał miejsce w 1829 r., kiedy 19-letni wówczas kompozytor wracał do Warszawy po swoim pierwszym zagranicznym sukcesie w Wiedniu, zatrzymując się kolejno w Pradze, Cieplicach Czeskich, Dreźnie i Wrocławiu. Z zachowanych notatek ówczesnej prasy wrocławskiej wynika, że Fryderyk wraz z towarzyszącymi mu dwoma kolegami – Ignacym Maciejowskim i Alfonsem Brandtem, przyjechał do stolicy Śląska i zatrzymał się w zajeździe „Wianek Ruciany” (Rautenkranz) przy ulicy Oławskiej. Z tego pobytu nie zachowały się, niestety, żadne inne dane, które bliżej informowałyby o dniach spędzonych we Wrocławiu.
Z początkiem listopada 1830 r. 20-letni Fryderyk, serdecznie żegnany przez Elsnera, rodzinę i przyjaciół, opuszczał Warszawę, aby do niej już nigdy nie powrócić. Po krótkim postoju w Kaliszu i spotkaniu ze swoim przyjacielem Tytusem Woyciechowskim, wspólnie kontynuowali podróż, przybywając do Wrocławia 6 listopada, co tym razem również odnotowano na łamach miejscowych gazet. Goście zatrzymali się wówczas w zajeździe „Pod Złotą Gęsią” przy ówczesnej Junkernstrasse, a dzisiejszej Ofiar Oświęcimskich. Wiadomości dotyczące tego pobytu czerpiemy z obszernego listu do rodziców, który kompozytor napisał dnia 9 listopada we Wrocławiu:
„Jak najwygodniej i przy najśliczniejszej pogodzie zajechaliśmy w sobotę o godzinie 6-tej z wieczora. Stanęliśmy Zum Goldene Gans. Poszliśmy zaraz na teatr, gdzie dawano Króla alpejskiego, który u nas ma być dopiero wystawionym. […]. Artyści grali nieźle”.
W następnych dniach przybysze spędzili jeszcze dwa wieczory w teatrze, oglądając 7 listopada operę Murarz i ślusarz Daniela F.E.Aubera oraz 9 listopada premierowe przedstawienie opery heroicznej Przerwana ofiara Petera Wintera.
W niedzielę 7 listopada Chopin podążył do Katedry Wrocławskiej, aby pokłonić się poznanemu osobiście w 1826 r. kapelmistrzowi Josephowi I.Schnablowi. Schnabel, prawdopodobnie ucieszony tym spotkaniem, zaprosił gościa na poranną próbę koncertu mającego się odbyć następnego dnia wieczorem w Wielkiej Sali Redutowej przy ulicy Biskupiej, zwanej wówczas salą „Hotelu Polskiego” (Hotel de Pologne). Okoliczności poprzedzające wieczorny koncert, który odbył się 8 listopada, Chopin opisał szeroko w swym liście do rodziców. Czytamy w nim:
„Schnabel Kapellmeister prosił, ażebym był obecnym próbie z mającego się dać wieczorem koncertu. […] Zastałem tam nielicznie, jak zwykle zebraną na próbę orkiestrę, fortepian i jakiegoś Referendariusa amatora, nazwiskiem Helwig, gotującego się do odegrania pierwszego Koncertu Moschelesa Es-dur. Nim on zasiadł do instrumentu, Schnabel, co mnie od czterech lat nie słyszał, prosił, abym sprobował fortepian. Trudno było odmówić, siadłem i zagrałem parę wariacyj. Schnabel się niezmiernie ucieszył, pan Helwig stchórzył, inni zaczęli mnie prosić, ażebym wieczorem dał się słyszeć. Szczególnie Schnabel tak szczerze nalegał, że nie śmiałem staremu odmówić. Jest to wielki przyjaciel Pana Elsnera, alem mu powiedział, że uczynię to tylko dla niego, bo anim grał przez parę tygodni, ani się myślę we Wrocławiu popisywać. Stary mi na to: że wie o tym wszystkim i że chciał mię już wczoraj, widząc w kościele, o to poprosić, ale nie śmiał. Pojechałem tedy z jego synem po nuty i zagrałem im Romans i Rondo z 2-go Koncertu”.
Publiczność wieczornego koncertu wysłuchała Rondo z Koncertu fortepianowego e-moll op.11 Chopina w jego własnym wykonaniu. Kompozytor ponadto improwizował na tematy zaczerpnięte z opery Niema z Portici Daniela F.Aubera. Znamienny i wiele mówiący był ten gest Chopina, który dopiero co opuścił przygotowującą się do powstania listopadowego Warszawę, a powszechnie wiadomo było, że opera Niema z Portici Aubera, wystawiona latem 1830 r. w Brukseli, stała się impulsem do wybuchu rewolucji sierpniowej. W cytowanym liście Chopin nadmienił, że improwizował dla obecnych na sali „znawców”. Tymi „znawcami”, którym po koncercie młody kompozytor został przedstawiony, okazali się organiści wrocławscy: Ernst Köhler i Adolph F. Hesse. Słuchacze, obecni zarówno na próbie, jak i na koncercie, a wykształceni przede wszystkim na twórczości klasycznej, byli po prostu grą Chopina zdezorientowani. Ich reakcja nie zadowoliła go, co trafnie wyraził następującymi słowami:
„także mi komplementa gadał, ale prócz Schnabla, na którym widać było prawdziwą radość, któren mię co chwila brał pod brodę i głaskał, żaden z Niemców nie wiedział, co robić.[…] Ponieważ ja jeszcze nie mam ustalonej reputacji, więc dziwiono się i bano się dziwić; nie wiedzieli, czy kompozycja dobra, czy też im się tak tylko zdaje. Jeden z tutejszych znawców przybliżył się do mnie i chwalił nowość formy, mówiąc, że mu się nic jeszcze w tej formie nie zdarzyło słyszeć. Nie wiem, kto to był, ale ten mię może najlepiej zrozumiał”.
Ostatni pobyt Fryderyka Chopina we Wrocławiu był na pewno udany, bowiem w cytowanym liście do rodziców skreślił następujące zdanie: „Tym razem Wrocław lepiej mi się podobał”. W kolejnym liście adresowanym do rodziców, a pisanym już w Dreźnie dnia 14 listopada, pozytywne to wrażenie zostało jeszcze raz potwierdzone:
Tradycję chopinowską w dziewiętnastowiecznym Wrocławiu tworzyły przede wszystkim prezentacje dzieł polskiego kompozytora na estradach koncertowych miasta, które zainicjowała w 1836 r. Clara Wieck. Mimo iż w chwili swych wrocławskich występów liczyła dopiero 17 lat, była już cenioną pianistką o wykształconej osobowości, znaną również jako propagatorka twórczości Chopinowskiej. Jej to przypadło w udziale tworzenie wzorów wykonawczych dzieł polskiego kompozytora we Wrocławiu, które następnie były powielane przez miejscowych muzyków, bądź konfrontowane podczas występów innych wirtuozów goszczących na tutejszych estradach.
Wielkimi wydarzeniami w życiu muzycznym miasta, przypadającymi na rok 1843, stały się występy dwóch największych pianistów owych czasów – młodocianego Antona Rubinsteina oraz Ferenca Liszta, którzy propagowali na tym terenie przede wszystkim mazurki Chopina.
Przyswajanie twórczości polskiego kompozytora przez wrocławskich słuchaczy było procesem złożonym i uzależnionym od wielu czynników. W pierwszej połowie XIX w. w programach koncertowych dominowały etiudy i mazurki interpretowane zarówno przez przyjezdnych, jak i miejscowych pianistów. Wykonania te przypadają na lata życia kompozytora, a był to okres, gdy jego twórczość dopiero torowała sobie drogę do sal koncertowych. W przypadku Wrocławia okazało się, że ten edukacyjny proces, uzależniony od częstotliwości wykonań, przebiegał w oparciu o miniatury, które przygotowywały do recepcji większych form Chopinowskich. W drugiej połowie XIX i na początku XX w. nie bez znaczenia był fakt, że wrocławscy słuchacze poznawali dzieła Chopina w interpretacji tej miary wirtuozów, jakimi byli: Hans von Bülow, Anton Rubinstein, Anetta Essipowa, Eugen d’Albert, Teresa Carreño, Ferruccio Busoni, Clara Schumann, Frédéric Lamond, Artur Schnabel, Wilhelm Backhaus czy Alfred Cortot.
W dzieło popularyzacji twórczości Fryderyka Chopina we Wrocławiu duży wkład wnieśli także polscy pianiści. Wykaz ten otwiera Jadwiga Brzowska, która w wieku 13 lat, jako cudowne dziecko, wystąpiła w 1843 r. z odpowiedzialnym programem wirtuozowskim, w którym figurował jeden z Mazurków Chopina. Kolejnym pianistą był Ślązak z pochodzenia – Emanuel Kania. W programach swych dwóch występów, przypadających na rok 1852, jako pierwszy zapoznał on miejscowych słuchaczy z większymi formami Chopina, którymi były: Allegro de Concert A-dur op.46, Ballada As-dur op. 47 i Polonez As-dur op.53. Adolph F.Hesse recenzując jeden z koncertów na łamach prasy, stwierdził, że rodzaj pianistyki Kani przypomina styl gry samego Chopina. Liczba polskich pianistów, występujących we Wrocławiu w drugiej połowie XIX w., jest znaczna i wszyscy oni umieszczali w swoich programach koncertowych dzieła Chopina. W latach 1859-1870 wiele razy koncertował tutaj utalentowany uczeń Liszta – Karol Tausig, wirtuoz o nieprzeciętnej technice. Ponadto twórczość Fryderyka Chopina upowszechniali we Wrocławiu tacy wirtuozi, jak: Aleksander Zarzycki, Natalia Janotha, Józef Wieniawski, Emil Śmietański, otoczony legendarną sławą Teodor Leszetycki, Józef Hofmann, Katarzyna Jaczynowska, Wanda Landowska, Zygmunt Stojowski, Józef Śliwiński, Ignacy Jan Paderewski i wielu innych. Szczególną rolę w popularyzacji twórczości Fryderyka Chopina na terenie Wrocławia należy przypisać Raulowi Koczalskiemu, który w latach 1893-1913 wystąpił na 19 koncertach, w ramach których wykonał łącznie około 170 jego utworów. Jesienią 1909 r. Koczalski, chcąc uczcić setną rocznicę urodzin Fryderyka Chopina, przygotował cykl czterech recitali, obejmujących około 1/3 spuścizny kompozytora. Znamienna była wypowiedź jednego z recenzentów, który napisał:
Konsekwentna popularyzacja twórczości Fryderyka Chopina we Wrocławiu sprawiła, że mieszkańcy miasta na co dzień obcowali z jego muzyką, poznawali zróżnicowane interpretacje, stojące na wysokim i najwyższym poziomie artystycznym. Pomnik Fryderyka Chopina, emigranta z wyboru, patrioty z przekonań, a nade wszystko kompozytora z powołania, przypominać będzie odtąd jego występ w naszym mieście. Nade wszystko jednak będzie świadczyć o nieprzerwanej obecności muzyki Fryderyka Chopina w świadomości mieszkańców stolicy Dolnego Śląska, obecności, zapoczątkowanej w chwili pamiętnego koncertu, jaki odbył się dnia 8 listopada 1830 r. w sali Hotelu Polskiego.