Festiwale

Wielki triumf Tatiany Szebanowej

Relacja red. Adama Rozlacha z Festiwalu „Chopin i Jego Europa”

Nikt nie gra Chopina tak pięknie i tak dojrzale muzycznie, jak Tatiana Szebanowa. W takiej pełni i w takim natężeniu. Jej niedawny recital w Sali kameralnej Filharmonii Narodowej podczas III Festiwalu „Chopin i jego Europa” (21 VIII 2007) stał się wydarzeniem najwyższej rangi. Skala dostarczonego nam przeżycia była ogromna, a niechaj zaświadczy o tym długotrwała owacja oraz waga przeżywanych przez nas wzruszeń. Nie pamiętam, aby w ostatnich latach odbył się recital, podczas którego moglibyśmy poznać tyle nowych i zjawiskowych wartości w zakresie odczytania i stylu interpretowania muzyki Chopina, podczas którego wyrazowe napięcie nie spadałoby ani na moment.

Kogo dziś stać na to, aby usiąść do fortepianu i zagrać – po mistrzowsku – choćby całe opus 25 Chopina i to na starym, historycznym Erardzie z 1849 roku, do tego wcześniej zachwycając czarownym ujęciem kilku walców, a potem – już na współczesnym Steinwayu – imponując fantastycznie ciekawą interpretacją czterech Ballad i bogactwem ich brzmieniowego słyszenia?

Tatiana Szebanowa, wiemy o tym doskonale, jest laureatką X Konkursu Chopinowskiego z 1980 roku i choć zdobyła wtedy drugą nagrodę, dla wielu była absolutnie najlepszą i najbardziej frapującą uczestniczką. Zachwycała już wtedy czystością stylu, znakomitą pianistyką oraz pięknem, czarem i elegancją wykonawczą, także wielką skromnością i kulturą. Jest absolwentką prestiżowego moskiewskiego Konserwatorium z mistrzowskiej klasy prof. Wiktora Mierżanowa, pod którego kierunkiem osiągnęła wielką łatwość gry, fantastyczną technikę, oraz – nade wszystko – genialną wprost zdolność do możliwie najszerszego muzycznego odczytywania wykonywanych dzieł. I bodaj tym najbardziej zafrapowała mnie podczas festiwalowego recitalu.

Jej etiudy op. 25 były najprawdziwszymi muzycznymi poematami. Tam nie było, ani przez moment, śladu jakiegokolwiek zmagania się z tą arcytrudną przecież materią, w żadnych z tych 12 poematów nie słyszałem, żeby były to etiudy na pokazanie oktaw, a potem jakichś pasaży, itd. Nic z tych rzeczy – wszystko płynęło jednym szerokim, poetyckim strumieniem, w zachwycającym biegu niekończących się muzycznych zdarzeń, cudownych odkryć, nieznanych wcześniej ujęć, do tego po mistrzowsku, bezbłędnie . Wszystko to – raz jeszcze podkreślam – osiągała bez żadnego wysiłku, na starym historycznym instrumencie z 1848 roku, a to nie należy do zadań łatwych…..

Także w Balladach zaimponowały mi piękne chopinowskie frazy, uduchowione, pełne zamyślenia; ciekawie wyreżyserowane utwory, umieszczone już w szerokiej, brzmieniowej perspektywie (na nowoczesnym Steinwayu).

Wiele niezapomnianych spotkań z artystami zostaje w naszej pamięci, ale tylko niektóre z nich są utrwalane na taśmie. Jakie to szczęście, że recital Tatiany Szebanowej nagrało Polskie Radio, że Narodowy Instytut Fryderyka Chopina nagrał niedawno i wydał już – bodaj – płytę z jej kreacjami na historycznym Erardzie (Walce, Barkarola, Berceuse, Ecossaises).

Chciałbym też – przy okazji – wrócić jeszcze na moment do jej marcowego występu – w Koncercie f-moll – w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, zorganizowanego na okoliczność urodzin Mistrza Fryderyka. W czasach, kiedy dyskutuje się o możliwościach i granicach interpretacyjnych chopinowskiej muzyki (akurat grał w Polsce jeszcze chyba bardziej dziś dyskusyjny Ivo Pogorelić, którego Szebanowa z Dang Thai Sonem słusznie „pokonali” na X Konkursie), znakomita rosyjska pianistka pokazała nam Chopina takiego, jakiego cenimy i kochamy, jakiego chcemy słuchać. Pokazała niesłychaną elegancję gry, źródlaną wręcz czystość tej muzyki, bo wszystko, co czyni, realizuje w zgodzie tak z duchem, jak i literą chopinowskiego zapisu. Szebanowa pokazała nam nadto szlachetność tej muzyki, jej wykwintność i wyrafinowanie. Jej Chopin zawsze jest ujmująco piękny i szczery. Urzeka wszelkimi możliwymi subtelnościami, całą gamą odcieni dynamicznych i wszelkich kolorów. Kiedy słucha się jej fraz – zachwycają nie tylko żelazną logiką, właściwym kształtem, wyrazowym rysunkiem. Szebanowa – jak mało kto – potrafi nas jeszcze zachwycić kolorem brzmieniowym fraz. Kiedy myślimy, jak ukaże nam ona jakiś liryczny temat – nagle słyszymy bajecznie brzmiące dźwięki, które skrzą się ponadnaturalnym blaskiem, które np. dźwięczą niczym dzwonki, a które tak właśnie sobie wyobrażaliśmy.

Artystka pokazuje nam muzykę Chopina w bardzo szerokich granicach odczuwania. Nie jest to Chopin tylko liryczny, zasłuchany w pięknie dźwięków fortepianu (w muzyce Chopina, w jego dźwiękowych układach, splotach, słyszy się zachwyt kompozytora nad brzmieniem i pięknem dźwięku, o czym Rosjanka zdaje się wiedzieć). Pianistka potrafi też – na równi – wzburzyć, poruszyć, potrafi zbudować szerokie i okazałe kulminacje…

Jeśli do tego „dorzucimy” fantastyczną i zawsze niezawodną technikę, nadto mistrzowskie opanowanie wszystkich szczegółów, tworzy nam się obraz artysty, jakich dziś niewielu, i to w najszerszej – z możliwych – skali.

READ  Festiwal XV Dni Paderewskiego