Artykuły

Żeby Romanza była Romanzą

Częściej wybierany przez finalistów Koncert e-moll op. 11 jest dziełem bardziej dojrzałym i to zapewne tłumaczy częstszy jego wybór, bo aż przez dziesięciu kandydatów. Koncert f-moll usłyszymy tylko dwa razy. Mówi się, że Konkurs Chopinowski wygrywają ci, którzy kończą swe występy dziełem bardziej dojrzałym: brawurową podwójną gamą w E-dur; którzy grając Romanzę – część powolną, mogą „od siebie” powiedzieć wszystko. Jednak, nie całkiem to prawda, bo przypomnijmy choćby rok 1980 i Koncert f-moll w wykonaniu Dang Tai-Sona!

W zależności od przyjętego tempa – Allegro maestoso , cz. I Koncertu e-moll może być … polonezem. Tak właśnie grał Jacek KORTUS, by oddać tu charakter polskiego tańca. Mimo, że był to jego pierwszy występ z orkiestrą, udźwignął wielki przecież ciężar takiego debiutu. Był opanowany i kontrolował właściwie wszystko. Pomyślałem sobie, dlaczego tak fantastycznie uzdolnionym młodym artystom nie stwarza się u nas możliwości „ogrania się z orkiestrą”. Gdzie są filharmonie i inne orkiestry, dla których wspólny koncert z młodymi talentami byłby przecież ozdobą sezonu? Wracając do występu 17-letniego Poznaniaka, ważne, że udało mu się utrzymać majestat głównej części tego dzieła, że finałowy krakowiak pulsował znów dobrym, bo nie za szybkim rytmem, choć bez pożądanego tu efektu zakończenia z blaskiem.

Typowo „pianistycznie” zagrała ten sam Koncert o rok starsza od naszego kandydata, reprezentująca USA, Rachel Naomi KUDO; część I w szybszym nieco tempie, co nadało większej energii i pianistycznego rozmachu. KUDO gra z talentem, a przy tym… pogodnie. Słucha się jej gry z dużą przyjemnością. Jej każdy kolejny etap, utwierdzał nas w przekonaniu, że pracując ze wspaniałym pedagogiem, którego tu w Polsce wszyscy bardzo wysoko cenimy, Lee Kum-Singiem z Vancouver, zapewne osiągnie wiele jako chopinistka.

Koncert e-moll w wykonaniu kolejnej finalistki Chinki z Hongkongu Ka Lim Colleen LEE, niewiele wniósł do tego co już usłyszeliśmy. Powiem szczere, że czekałem na owo młodzieńcze Fryderykowe natchnienie – tak ważne w obu zresztą koncertach. Jeśli jednak chcielibyśmy interpretację tego dzieła traktować w konwencji bardziej klasycznej, to tutaj artystka z Hongkongu znajduje pole dla swej powściągliwej emocjonalności i na, raczej kameralne możliwości wirtuozowskie.

Od Koncertu op. 11 rozpoczął się również II dzień finałów. Japonka Yuma OSAKI, jest pianistką sprawdzającą się na konkursach. Zdobywa na nich czołowe nagrody. W występach z orkiestrą czuje się pewnie i potrafi konsekwentnie realizować własne założenia. Nie są one jednak wysublimowane, gdy mamy na uwadze niuanse stylu Koncertu e-moll. Zamiast prezentacji gry konkursowo pewnej i skutecznej, wolałbym więcej zasłuchania się w to wszystko, co zapisał w swym partyturach, uniesiony szlachetnym uczuciem miłości, 20-letni Chopin.

Występ finałowy Koreańczyka Dong Hyek LIMA, był w moim odbiorze, najlepszą jego konkursową produkcją, gdy porównamy jego poprzednie etapy. W Koncercie f-moll op. 21 bardzo efektownie zagrał mazurkowy finał: z blaskiem, dobrze „definiującym” styl brillante tego dzieła. Ale to tylko część tego wszystkiego, co Chopin tu mówi. Czy ci młodzi, artyści, fantastycznie grający na fortepianie wiedzą, kim była Konstancja Gładkowska?

Drugi dzień finałów zakończył Japończyk Shohei SEKIMOTO. Jego interpretacja Koncertu e-moll szła w kierunku pianistycznego efektu i pewnego osadzenia w klawiaturze. Porywy energicznej wirtuozerii, dają – to oczywiste, duże emocje, tylko czy takich właśnie powinniśmy oczekiwać po tej kompozycji Chopina?
Co zaproponuje pozostała szóstka finalistów?

READ  Tournée Stanisława Drzewieckiego po Japonii

Jan Popis

Artykuł udostępniamy dzięki uprzejmości Warsaw Voice.
Więcej artykułów związanych z XV Międzynarodowym Konkursem Chopinowskim znajduje się w wydawanej z jego okazji Gazecie na stronach www.konkurs.chopin.pl oraz www.chopin.warsawvoice.pl